NA STOPA PRZEZ ŚWIAT


Stopowanie polubiłam m. in. za możliwość poznania niesamowitych ludzi, spontaniczność, sporą dawkę adrenaliny. Autostop nie jest tylko genialną przygodą, dał mi dużo więcej. Zaczęłam doceniać takie prozaiczne drobiazgi, jak dach nad głową, dostęp do ciepłego prysznica, czy wygodnego łóżka. Dodał mi odwagi, otwartości. Przejrzałam na oczy, że oprócz tego, jak media krzyczą o tym, jaki świat jest niebezpieczny, a ludzie źli, to jednak tych dobrych mieszka na naszej planecie znacznie więcej. Właściwie dotychczas mam to szczęście, że spotykam w podróży głównie tych drugich i jestem w szoku, jak inni są w stanie pomóc, całkowicie bezinteresownie, zaprosić do domu, nakarmić, nadrobić kilometrów, zabierając autostopowicza, czy też doradzić. Nawet nie wiem kiedy, ale sama zmieniłam nastawienie do życia i w bardziej pozytywny sposób zaczęłam postrzegać rzeczywistość. Stałam się mniej obojętna, chętniej pomagam. Cóż, dobro ma to do siebie, że się rozmnaża 

Stopując, nigdy nie można przewidzieć, co się wydarzy. Trip na stopa to taki trochę egzamin :D Weryfikuje umiejętności radzenia sobie w trudnych warunkach, szczególnie kiedy np. leje i wieje chłodem, jedno auto przejeżdża raz na godzinę, a wokół widać tylko szczere pole. Na Islandii wiało potwornie, a ja dzielnie walczyłam, rozbijając namiot. Później zastanawiałam się, czy ta wichura porwie mnie, czy mój dach nad głową, czy jedno i drugie razem z moimi towarzyszami kamieniami wewnątrz.

Majówka w Szwajcarii na stopa to był czad, widoki nieziemskie. W nocy prawie zamarzłam w namiocie. Pocieszałam się ostatnim, pysznym batonikiem (dostałyśmy z koleżanką od miłego hosta z couchsurfingu), który chociaż na chwilę odwrócił moją uwagę. Dla porannego widoku z okna warto było jednak powalczyć o przetrwanie  Później w Dreźnie totalnie przemokłam, łapałyśmy stopa, a ja trzęsłam się z zimna. Pobiegłam w stronę osiedla z nadzieją, że cudem znajdę otwarte drzwi do któregoś z bloków i będę mogła przez chwilę ogrzać się na klatce schodowej, przebierając buty. Niestety, nie wyszło, wróciłam i wytrwale łapałam dalej.


Pod koniec października podczas spontanicznego autostopowego wypadu na Słowację bez namiotu nocowałam pod gołym niebem w lesie na liściach i dobrze się bawiłam. Odkryłam nowe smaki i okazało się, że carbonara przygotowana na ognisku smakuje wyśmienicie :D Do tego polecam oczywiście herbatę z nazrywanych, świeżych liści mięty. Lepszego obiadu w życiu nie jadłam Przystanek autobusowy przy granicy ze Słowacją to nie był najwygodniejszy nocleg, ale wtedy - najrozsądniejsza opcja.

Te fajerwerki, które obudziły mnie w środku nocy na chorwackiej plaży, gdzie zasnęłam pod pięknie rozgwieżdżonym, gołym niebem były niesamowite. W pierwszej chwili pomyślałam, że to Sylwester, ale ten środek lata jakoś nie pasował do całości.


Dotychczas stopowałam: w CHORWACJI, ISLANDII, SZWAJCARII, LIECHTENSTEINIE, NIEMCZECH, CZECHACH, AUSTRII, SŁOWENII, SŁOWACJI i POLSCE. Jako dziewczyna, bałabym się jeździć na stopa sama, zawsze podróżuję z kimś. Jedynym wyjątkiem jest islandzka wyspa - niesamowita, bajkowa,  bezpieczna kraina z cudnymi widokami, gdzie mieszkają pozytywni i niezwykle przyjaźni ludzie To takie troszkę chyba moje miejsce na Ziemi

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

O tym, jak mój zakopcowy spontan trip zakończył się Śląskiem by night na "moto", crazy wędrówkami w Beskidach i odkryciem słowackiego raju

Plazingowanie w Kato, opijanie Życia 0% w kamperze z osobowki i kapiel w Dzibicach o wschodzie słońca, czyli crazy weekend na Śląsku i Zagłębiunieślask haha😀

ZAKOPCOWEGO SPONTAN TRIPA C.D.