Boże Narodzenie na Malcie, Sylwester w Weronie. Historia, która wydarzyła się naprawdę. Część 2.

GRUDZIEŃ 2016 Z tym brakiem punktualności to czasem przechodzę samą siebie. Biegłam, jak głupia, wymachiwałam rękoma, dosłownie widziałam, jak odjeżdżał 😄 Stało się, nie zdążyliśmy na Flixbusa z lotniska w Bergamo do Stazione di Bergamo, czyli dworca kolejowego. Ta włoska nazwa po prostu, jakoś ładniej brzmi 😄 Był wieczór, taksa do pizzerii, w której mięliśmy nocować, kosztowałaby wtedy zdecydowanie więcej niż tamta przejażdżka luksusową KIĄ na Malcie za 20 euro. Kompletnie nie mogliśmy odnaleźć się na tych włoskich peronach. Cudem wsiedliśmy do właściwego wagonu i ruszyliśmy w kierunku, ponoć urokliwej miejscowości o nazwie Brescia. Osobiście nie miałam właśnie okazji przekonać się o magii tego miasteczka, bo zwiedziliśmy jedynie dworzec, czekając chyba z godzinę na następny, spóźniony pociąg 😄 We Włoszech nikt się za nadto nie spieszy, ludzie potrafią cieszyć się chwilą, polubiłam to lajtowe i pozytywne podejście do życia. Po północy wreszcie wylądowaliśmy w Peschiera del...