AUTOSTOPOWY PIERWSZY KROK ❤ 😃 - CRAZY TRIP NA ISLANDIĘ I MÓJ SOLO, AŻ 250 KILOMETROWY AUTOSTOP NA TEJ BAJKOWEJ WYSPIE ELFÓW 😃

Na Islandii każdy nam mówił, że w życiu nie dojedziemy na Fiordy Zachodnie stopem. Tam ponoć ruch jest równy prawie zeru. No, ale zdeterminowane, nakręcone tripowym szczęściem, crazy my, oczywiście olałyśmy te ostrzeżenia i z magicznego Półwyspu Snæfellsjökull ruszyłyśmy na podbój islandzkich fiordów 😃 Rzeczywiście, łatwo nie było, ale tak bardzo chciałyśmy poznać wreszcie w realu śmieszkowe maskonury....Mojej Super Hero Kompance udało się 😃 Szacun dla niej 😃 Niestety ja, w połowie drogi musiałam zawrócić, by zdążyć na samolot do PL. Jasne, że zdecydowanie nie spieszyło mi się z powrotem do domu, jak zresztą zawsze w podróży (bo przecież moim prawdziwym domem już od dawna jest droga 😃 ), ale loty zrujnowały mój studencki budżet na tyle, że pod koniec islandzkiego tripa jadłam suchy chleb, który zagryzałam najtańszymi ciastkami z Bonusa haha 😃 (całkiem smaczne, takie trochę polskie Pieguski 😃) Szkoda było mi więc zmarnować te 9 stów, które poszły mi na bilety z Gdańska, a zresztą zwyczajnie nie stać mnie było na dopłacanie za kolejny powrót. Jasne, że mogłam zostać w bajkowej Islandii na dłużej, np. rok czy dwa....i nawet jak lokalsi zacząć wierzyć w elfy, ale jednak na tamtym etapie mojego życia, w PL czekały rozgrzebane studia, praca i szara rzeczywistość.















Pamiętam, jak dziś ten szczególny dla mnie moment, kiedy stanęłam na poboczu jakiejś szutrówki, po raz pierwszy wystawiłam kciuka i złapałam samodzielnie pierwszego stopa 😃 Jeny, jak ja się dziwnie i głupio czułam, stercząc wtedy na ulicy z przerażeniem w oczach 😃 Tak bardzo obawiałam się mojego żałosnego crazy english… 😃

























Zatrzymał się przemiły starszy Pan - Islandczyk, jego poziom angielskiego dorównywał mniej więcej mojemu, więc nawet sobie troszkę porozmawialiśmy 😃 Droga minęła nam szybko i w sympatycznej atmosferze. Pan Kierowca wysadził mnie na jakimś skrzyżowaniu, którego teraz już niestety nie potrafię znaleźć na mapie, ale pamiętam, że miejscówka znajdowała się nieopodal karczmy, prowadzonej przez Polaków. O istnieniu tej knajpy Pan Lokals powiedział mi jeszcze zanim wysiadłam z jego terenówki 😃 Dodał, że w razie czego, gdybym nie mogła złapać stopa, nie groziłoby mi wówczas przemelinowanie nocy w krzakach, bo zawsze mogłabym zajrzeć do tej karczmy i przede wszystkim - łatwo się dogadac 😃 Ledwo zdążyłam na szybko wysłać requesty na Couchsurfingu z prośbą o dach nad głową, a kolejny autostop spadł mi dosłownie z nieba. Moimi kolejnymi Aniołami okazała się rodzina Azjatów. Jechaliśmy w ciszy, a ja czułam ogromną dumę i satysfakcję, że odważyłam się zrobic autostopowy progres i mimo, że tym razem solo, to tak genialne sobie radziłam 🙂 W dodatku w drodze okazało się, że miałam mega farta, bo Skośni Państwo zmierzali do Reykjaviku, a tam, jak przynajmniej wtedy myślałam, czekał już na mnie host z Couchsurfingu. Jeny, jak ja sie wtedy cieszylam, ze jednak nie musialam melinowac w tych krzakach haha 😃 (nie mialam hajsu na kemping). Tyle, że kiedy wysiadłam w Reykjaviku i jeszcze raz sprawdziłam lokalizację domu  kolejnego Anioła, który tego dnia stanał na mojej drodze, uzmysłowiłam sobie, że do celu zostało mi jeszcze 12 km 😃 Okazało się, że Michał mieszkał w Hafnafjordur, a mi po prostu z tego autostopowego szczescia wszystko sie pomieszalo haha 😃 Początkowo wpadłam na szalony i ambitny pomysł przejscia pieszo tego ostatniego odcinka mojej autostopowej podróży 😃 (ogólnie to w dużym mieście z reguły nie lapie się stopa). Później zdecydowałam udać się jednak na jakieś obrzeża Reykjaviku i tam stanąć na poboczu z wystawionym kciukiem. Po pokonaniu 3-4km z moim hard kilkunastokilogramowym plecaczkiem, dotarłam w okolice jakiejś stacji benzynowej. Wówczas każdy, normalny Autostopowicz wykorzystałby tą genialną szansę na szybkie znalezienie Kierowcy – Wybawcy i po prostu popytałby ludzi o możliwość podwózki, ale ja z moim crazy ang wolałam już nie ryzykować i nie robić z siebie Idiotki haha 😃 Odeszłam więc kawałek od stacji i z wystawionym kciukiem, stanęłam na poboczu, nieopodal wjazdu na Orkan. Ku mojemu zdziwieniu, nie minęło może 15 minut, a ja już siedziałam w aucie z śmieszkowym, na maksa życzliwym Lokalsem, pół Islandczykiem-pół Hiszpanem. Kolejny Anioł dotransportował mnie pod same drzwi Michała. Kiedy wysiadłam z auta, uświadomiłam sobie, że właśnie ogarnęłąm pierwszego w życiu solo stopa, pokonując samodzielnie 250km w dalekiej Islandii 😮 😃 Po czym dosłownie oniemiałam z wrażenia względem mojej genialnej zaradności 😃 hahaha












Jeśli chodzi o Couchsurfing, który szczęśliwie dla mnie i kompromitującego ang., cudem znalazłam na ostatnią chwilę, moim hostem okazał się mega gościnny i pomocny, profesjonalny Fotograf, Host Michał Rogoś 😃 Wtedy trochę bałam sie nocować w domu u nieznajomego faceta, ale, że na profilu Michała znalazłam ponad 50 pozytywnych opinii od ludzi z całego świata, super foty z podróży i przede wszystkim cudnej zorzy, a w dodatku info, że na gości czeka oddzielny pokój, stwierdziłam iż to zdecydowanie lepsze warunki niz koczowanie gdzies w jakimś szczerym polu w islandzkich krzakach 😃 Kiedy weszłam do mieszkania Michała, chwilę pogadaliśmy i ten Krejzol zostawił mi całą chatę do dyspozycji, po czym uderzył ze znajomymi na imprezę na lodowiec 😃 Wtedy w swoim własnym pokoju na wypasie, położyłam się na chwilę na wygodnej kanapie i tak bardzo doceniłam dach nad głową, dostęp do gorącego prysznica i świadomość, że tej nocy wreszcie nie zamarzne… 😃 Autostop uczy dostrzegania fajnych, małych rzeczy i czerpania z nich radości 🙂 Następnego dnia ja wyskoczyłam na zwiedzanko Reykjaviku. Wg mnie to całkiem fajne miasto, takie spokojne, zupełnie nie pasujące do ogółu stolic w innych krajach 😃 To właśnie w Reykjaviku dorwałam też moje przepyszne ciastka w Bonusie 😃 Tak ogólnie to na Islandii wszystko jest inne, magiczne, niczym z bajki, a czas płynie jakoś radośniej i wolniej 🙂 😃 Tyle, że to moja subiektywna opinia plus ja na Islandię poleciałam latem. Z kolei wiem, że zimą na wyspie pojawia się tona depresji, Lokalsi często zmagają się z grubym bym syfem. Tak więc wydająca się dla Turystów, rajem Islandia, też ma swoje mroczne strony…Tak tylko chciałam dopowiedzieć. Od zawsze nie lubiłam koloryzowania 🙂







Wracając do Hafnafjordur na piechotę (bo przecież ze mnie taki crazy Wedrowca haha 😃 ), usiadłam na chwilę na ławce i prawie wymiotując już tym suchym chlebem, otworzyłam wyczekane, polskie Pieguski. Po chwili zagadał do mnie, przechodzący obok Lokals. Początkowo odniosłam wrażenie, że powiedział coś po islandzku hahaha... Kiedy powtórzył zdanie, zrozumiałam, że to angielski. Za trzecim razem, ogarnęłam w końcu, że zapytaj zwyczajnie: "Can I have a cookie?" Jesu, normalnie siara życia omg haha 😃 Mój nowy islandzki kolega musiał mieć ze mnie grubą bekę omg 😃 Taki to właśnie mój crazy ang jest haha 😃 Niestety, nie porozmawialiśmy sobie zbyt długo haha Gdy odjechał, wstałam z ławki i udałam się w dalszą drogę do domu Michała, tyle, że szalone maps me zamiast zaprowadzić do celu, wyprowadziło mnie na jakiś plac budowy hahaha Od tamtego czasu ufam już tylko mapom Offline Google 😃 hahaha Szczęśliwie, nie zrobiłam 12 km w totalnie innym kierunku haha i nadrobiłam jedynie jakieś 3km, ale z kolei cudnymi widokami w tle. W mieszkaniu Michała wylądowałam jeszcze przed moim hostem 😃 haha Ten Krejzol wrócił ze swojego bajlando po 23 (następnego dnia hahaha 😃) Posiedzieliśmy przy winie (tzn. ja przy herbacie), powspominaliśmy swoje zwariowane podróże, pogadaliśmy o życiu. Okazało się, że jeśli chodzi o podejście do świata, tripowania, mieliśmy dużo wspólnego 🙂 Zakumplowaliśmy się 🙂 Następnego dnia Michał zabrał mnie jeszcze na road wypad po okolicy, do Reykjanesfólkvangur z nieziemskimi widokami, gdzie kręcono teledysk do "She Wolf" Davida Guetty 🙂 Potem uderzyliśmy już na lotnisko, wspaniały Host podrzucił mnie pod same drzwi terminala, a ja wręczyłam Mu w podziękowaniu za gościnę, dwie małpki Soplicy haha 😃 (zawsze zabieram dla hostów w prezencie haha).





Ogólnie z mojego doświadczenia wynika, że znajomości z Couchsurfingu, mimo że zawsze fantastyczne, kończą się zazwyczaj na jednym spotkaniu, wspólnym zwiedzanku, piwie, pizzy, rozmowach o podróży i życiu do nocy czy rana, fajnie spędzonym czasie. Z Michałem jednak kontakt przetrwał mi do dziś i ten szalony Host wciąż zaprasza mnie na zorzę 😃 Aurora na żywo jest moim wielkim marzeniem 😃 Na pewno, któregoś dnia się spotkamy i uderzymy na jakiś lodowiec w melanż zero procent haha 😃 Dziękuję za wszystko Michał Rogoś 🙂 Jesteś super Ziomem 🙂

To jedynie takie przykładowe zwariowane historie ze stopowego wypadu na podbój islandzkiej wyspy, ale była ich cała tona. Dodatkowo pośmiać można się również w moim półtoragodzinnym przemówieniu z Festiwalu podróżników ''Piąty Ocean'' 😃 (https://fb.watch/dz4Sz7b16F/) Przy okazji zobaczycie tam opis mojej autostopowej trasy i fotki z konkretnymi nazwami miejscówek. Polecam 😃 hahaha

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

O tym, jak mój zakopcowy spontan trip zakończył się Śląskiem by night na "moto", crazy wędrówkami w Beskidach i odkryciem słowackiego raju

Plazingowanie w Kato, opijanie Życia 0% w kamperze z osobowki i kapiel w Dzibicach o wschodzie słońca, czyli crazy weekend na Śląsku i Zagłębiunieślask haha😀

ZAKOPCOWEGO SPONTAN TRIPA C.D.