Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2020

Miło Cię widzieć, Stegno!

Obraz
WRZESIEŃ, 2016 Taki jednodniowy spontan to zawsze jakaś fajna odmiana dla tych przereklamowanych, gwarnych, trójmiejskich plaż 😄 Oczywiście to moja subiektywna opinia, chociaż w Stegnie nie widziałam tysiąca rozłożonych parawanów i czułam się, jakbym była nad morzem, a nie kupowała kilogram ziemniaków na targu. W każdym razie na fotce rzuca się w oczy wielka dziura na kolanie w moich ulubionych jeansach, z którą wiążę się historia dosłownie z lodowiska wzięta. Kolejny raz o mały włos nie straciłam życia, kiedy postanowiłam zaszpanować i jadąc na łyżwach tyłem, niefortunnie zderzyłam się z jakąś drugą, biedną dziewczyną, a potem ledwo doczołgałyśmy się do bandy. Z tym że to ja wróciłam do domu z wielką dziurą w moich ulubionych spodniach. Kiedy już wylałam tonę łez, postanowiłam spróbować swoich sił w walce z igłą i nitką, tylko że jakoś nie do końca dobrze mi to wyszło. Mniejsza z tym, że nagle jedna nogawka okazała się być krótsza od drugiej, ale po kilku dniach te spod...

Szczęśliwie dopłynęliśmy do Szwecji, a szalona, morska bryza nie wyrzuciła mnie za burtę

Obraz
SIERPIEŃ, 2016 Kiedy wyruszyliśmy z portu w Gdyni, byłam niezwykle podekscytowana. Dotarło do mnie, ze to mój pierwszy, prawdziwy rejs, dosłownie wręcz wydarzenie życia. Jasne, w Budapeszcie zdarzyło mi się już płynąć po Dunaju, nawet z wykwintną kolacją i operą mydlaną w tle, ale jednak tamta wycieczka miała bardziej wymiar stricte rekreacyjny i trwała zaledwie 2 godziny. Nas czekała wielka wyprawa do Karlskrony, położonej w Szwecji. Głupio zrobiliśmy, że skorzystaliśmy z opcji zakupu biletu, który nie umożliwiał zejścia z pokładu i zwiedzanka miasta, ale wtedy to akurat nie było dla mnie najważniejsze. Liczyła się super przygoda i nowe doświadczenie. Z wielkim zaciekawieniem czekałam na dalszy bieg wydarzeń 😊 BŁĘKITU NIGDY ZA WIELE 😄 WALCZĘ Z WŁOSAMI 😄 Zwiedziłam już wszystkie możliwe zakątki wewnątrz promu i postanowiłam sprawdzić, co dzieje się na zewnątrz. Kiedy w końcu ledwo udało mi się otworzyć drzwi, potworny wiatr...

(Nie) bałkańska podróż życia do Skalnego Miasta w Adršpach i najlepsze cheesburgery w Wałbrzychu

Obraz
LIPIEC, 2016 Odliczałam dni, moim ulubionym, czerwonym markerem skreślałam daty w kalendarzu. Na pulpicie laptopa pojawił się magiczny dokument Word, który zapisałam, jako „Podróż życia” 😊 Jeszcze rok wcześniej, jednodniowy wypad Polskim Busem do Pragi nazywałam identycznie. W Livorno oniemiałam z zachwytu, kiedy po raz pierwszy na własne oczy ujrzałam prawdziwą palmę, a widok włoskich Alp z plaży w Viareggio zwalił mnie z nóg, po chwili stwierdziłam, że zwariowałam, bo przecież z nad Bałtyku, Tatr nie widać. Rzeczywiście, dużo się działo, a ja planowałam kolejną wyprawę życia, czyli trzytygodniową objazdówkę samochodem po Bałkanach. Czechy, Austria, Słowenia, Chorwacja, Bośnia i Hercegowina, Czarnogóra – taki był plan trasy. Codziennie niezwykle podekscytowana przekopywałam tonę internetu, robiłam tysiące screen’ów, zapisywałam linki i marzyłam o tych wszystkich słoweńskich, chorwackich, bośniackich i czarnogórskich palmach 😃 Postanowiłam, że to właśnie w Adriatyk...

Jestem super Policewoman

Obraz
Cóż, maj 2016 mogę śmiało uznać za jeden z najbardziej szalonych miesięcy w moim życiu W Budapeszcie na nowo odkryłam swój talent wokalny, muzykując z Enyą. No dobra, może troszkę mi nie wyszło, ale przecież to był mój debiutancki występ w jaskini  Poza tym, po więcej zapraszam na Ising.pl hahaha Były też życiowe rozkminki na Cyplu Rewskim o piasku, który zostawiłam za sobą. Później okazało się, że to nie koniec atrakcji, a ja jestem serio niezwykle uzdolnioną osobą. Taki to właśnie ze mnie rewelacyjny Strzelec. Mniejsza z tym, że nawet broni nie potrafiłam właściwie złapać. Liczy się przecież dobra zabawa  No i nawet nikogo nie zabiłam  Takie spontany za miasto zawsze spoko

O poszukiwaniu światła w hotelu i grzebienia do włosów w Budapeszcie

Obraz
MAJ, 2016 Bywa, że czasem robię rzeczy całkowicie dla mnie niezrozumiałe i wręcz absurdalne. Ten wyjazd do stolicy Węgier był inny, taki jakiś bardziej luksusowy i aż nadto cywilizowany. Nocny pociąg relacji Warszawa Centralna - Budapeszt i miejsce wykupione w kuszetce. Wiem, oszalałam. Przecież niespełna rok wcześniej, jadąc do Pragi nocnym busem, przez kilkanaście godzin nie mogłam zasnąć, bo rozmyślałam o tym, gdzie mogłabym ulokować nogi, które lądowały na oknie, koleżance, fotelu, znajdującym się przede mną, który de facto był zajęty, więc chyba też i przypadkiem na ramieniu pasażera. Położyłam się na dosłownie królewskim łożu, wówczas rozwiązał się nawet dylemat z głową obijającą się o okno autobusu. Serio nie spodziewałam się, że będę miała okazję podróżować w warunkach o tak wysokim standardzie. Mimo wszystko nie mogłam zasnąć. Drzwi przedziału były zamykane srebrnym łańcuszkiem, ale konduktor powiedział, żebyśmy pilnowali swoich rzeczy i uważali na Cyganów, którzy l...