WRZESIEŃ, 2015
Ta Praga niewątpliwie uderzyła mi do głowy i doszłam do wniosku, że jeszcze tego lata gdzieś wyruszę. Byłam pewna, że to na bank nie będą tylko Mazury

Znalazłam w Internecie stronę dedykowaną osobom podróżującym, umówiłam się na wspólną wyprawę z koleżanką i poleciałyśmy na tydzień do Włoch. Wtedy to była dla mnie dosłownie wyprawa życia

Na tygodniowy wyjazd do słonecznej Italii przewidziałam budżet w wysokości ok. 2000 zł, 4 lata później pojechałam na tygodniowy wypad na stopa do Szwajcarii i wydałam 150 zł

Gdyby ktoś powiedział mi, że później Boże Narodzenie 2016 będę spędzać na Malcie, Wielkanoc 2017 na Kanarach, 2017 rok powitam w Weronie, 2019 w Amsterdamie, nocując później na dworcu metra to kazałabym mu się uderzyć czymś ciężkim w głowę

Życie zaskakuje, często pozytywnie

To był mój bodajże 3. lot samolotem, ale z pięcioletnią przerwą. Pamiętam w jakim skupieniu i z jakim przejęciem słuchałam, gdy stewardessa mówiła o zasadach obowiązujących w przypadku awaryjnego lądowania. Potem, gdy samolot kołował nad morzem przez jakieś 30 minut, wszystkie słowa zaczęłam z przerażeniem dokładnie odtwarzać w głowie. W końcu wylądowałyśmy w tej Toskanii, a ja odetchnęłam z ulgą, wysiadłam z samolotu i dalej nie dowierzałam, że naprawdę jestem we Włoszech.
Pizę wybrałyśmy, jako bazę wypadową i tam nocowałyśmy w hostelu. Każdego dnia transportem publicznym dojeżdżałyśmy do innego miejsca. Florencja, Lukka, Siena, Livorno, Viareggio. Cieszyłam się każdą minutą, żyłam chwilą, lokalnym powietrzem i pysznymi, włoskimi gelato.
 |
SIENA |
W Livorno zachody słońca są dosłownie magiczne, a na widok palmy odjęło mi wręcz mowę. To była pierwsza prawdziwa palma, jaką po raz pierwszy w życiu zobaczyłam na żywo. No, dobra, oprócz tej z ronda de Gaulle'a w Warszawie, ale to chyba się nie liczy, prawda? W Lukce nic spektakularnego się nie wydarzyło, przeszłyśmy się na targ z bibelotami. Miasteczko całkiem urokliwe, ale naszym celem był most Ponte della Maddalena, oddalony od Lukki o zaledwie 20 km, położony w krainie dosłownie tysiąca zielonych wzgórz. Zrobiłyśmy małą sesyjkę z toną rewelacyjnych fotek. Nigdy nie zapomnę plaży w Viareggio. Byłam podekscytowana na maksa, kiedy po raz pierwszy plażingując na rozgrzanym piasku, dostrzegłam prawdziwe, piękne góry. Tak, one istniały na serio, tak samo, jak tamta palma w Livorno. Zupełnie tego nie rozumiałam, jak to możliwe, że stojąc na plaży w takim Viareggio, widzę włoskie Alpy, a dosłownie za chwilę mogę wskoczyć do morza. Przecież z nad Bałtyku nie widać Tatr. Stwierdziłam, że może słoneczko za bardzo przygrzało mi główkę? Tylko, że kiedy wróciłam do domu i przeglądałam zdjęcia te góry nadal tam były, czyli jednak nie zwariowałam. Do Florencji dojechałam trochę później niż koleżanka. Cóż, czasem wolę dłużej pospać, no może nie tylko czasem

Znalazłam jakąś bezpłatną mapę na dworcu, nie miałam wtedy GPSa, ani Internetu w telefonie, jeszcze nadal korzystałam z klawiszowej Nokii. Zawsze szłam z duchem technologii

Szybko znudziło mi się wędrowanie z nosem przyklejonym do tej mapy i pozwoliłam sobie zgubić się między wąskimi uliczkami. Stwierdziłam, że Florencja to na prawdę urokliwe i klimatyczne miasto. Kiedy w końcu znalazłam koleżankę, poszłyśmy na pizzę i pozornie zwykła Margarita okazała się najpyszniejszą pizzą, spośród tych, jakie jadłam w całej Toskanii. W Sienie dorwałyśmy najlepsze lody w mieście. Zresztą dopiero we Włoszech dowiedziałam się, że te włoskie lody serwowane w Polsce nie mają nic wspólnego z prawdziwymi, przepysznymi, włoskimi gelato. W Pizie przez cały czas czułam się troszkę przerażona, bo tuż przed naszym wylotem Islamiści dodali filmik na Youtube o zamiarze wysadzenia Krzywej Wieży w powietrze. Nasz hostel znajdował się dosłownie w odległości 500 metrów od wieży. Nie mogłyśmy jednak zrezygnować z tak ważnego punktu naszej wyprawy. Finalnie, ostatniego dnia podróży, po tym, gdy zostałyśmy poddane badaniu wykrywaczem metali, jak inni turyści z gigantycznej kolejki, weszłyśmy w końcu na górę. Widoki były genialne.
 |
LIVORNO |
 |
LIVORNO |
 |
LIVORNO |
 |
LUKKA |
 |
LUKKA. Taka trochę zrezygnowana jestem Chyba mi się na tym targu nie podoba  |
 |
VIAREGGIO |
 |
TO MIAŁY BYĆ BIAŁE PIASKI, ALE NIE PAMIĘTAM NAZWY TEJ MIEJSCÓWKI 😟 |
 |
MOST PONTE DELLA MADDALENA |
 |
FLORENCJA |
 |
FLORENCJA |
 |
PIZA - KRZYWA WIEŻA
|
 |
PIZA - KRZYWA WIEŻA |
 |
PIZA - KRZYWA WIEŻA
|
 |
PIZA - KRZYWA WIEŻA
|
 |
PIZA |
W drodze powrotnej do Polski, w samolocie byłam niesamowicie dumna z siebie, kiedy po wielu próbach, wreszcie nauczyłam się zapinać pas bezpieczeństwa. Tym razem monolog stewardessy olałam, założyłam słuchawki na uszy i patrząc w okno uśmiechałam się sama do siebie. Już wtedy zrozumiałam, że Włochy to kraj, do którego się wraca i wiedziałam, że jeszcze kiedyś tam przylecę. Rzeczywiście za jakiś czas w Weronie bawiłam się w Sylwestra. Tak, jak mówiłam - życie potrafi zaskoczyć. W Warszawie wylądowałam, mając przed oczami te wszystkie włoskie, prawdziwe palmy, naładowana toną pozytywnej energii
Byłam w tych miejscach, które opisujesz jako pilot wycieczek i prywatnie :) Jakbym miała gdzieś wrócić to pewnie do Florencji :) Do Pizy niekoniecznie, bo miałam wrażenie, jakby te budowle byly przyklejone i odstawały od reszty ciesząc oko głównie wśród turystów. Za mało autentyczności. W ogóle we Włoszech fajnie znaleźć miejsca poza turystycznym szlakiem. Mi jeszcze zostało południe do zwiedzania :D
OdpowiedzUsuń