THE PLAN worked out in my crazy life 😱😀 Crazy trip na genialne Węgry! CZ.2.
Nastepnego dnia zrobilismy tripa nad Balaton ❤️. Jakie to piekne, bajkowe, fenomenalne jezioro z niezwyklymi widokami, nie musze opowiadać, bo widacna fotkach, chociaz tu trzeba po prostu przyjechać i stanąć nad brzegiem gapiac sie przed siebie w dal 😀 Dlugo zastanawialam sie, czy kiedykolwiek w zyciu, podczas moich tripow, widzialam taki kolor wody w jeziorze i nie moglam skojarzyc. W koncu po kilku godzinach i zjedzonych pysznych Catfish'ów, olsnilo mnie, ze w Izrealu Morze Martwe zachwycilo mnie podobnym turkusem. Polecam obie miejscowki, a nad Balaton na bank wrocimy. Troche malo czasu tam spedzilismy, wpadlismy jeszcze na wzgorze do popularnej Tihany z lokalnymi zwierzatkami Hungarian Grey Cattle i malym jeziorkiem/stawem Balso . Fajnie tam, zdecydowanie bardziej dziko, naturalnie niz nad przecywilizowanym Balatonem, gdzie na kazdym kroku ludzie probuja zarobic hajs, budujac te wysokie molochy hotele, knajpy, sklepy, targowiska. Ponoc jednak wciaz mozna znalezc te miejsca, ktorych klimat człowiek zniszczyć nie zdazyl, tam wpadniemy nastepnym razem, byc moze na moto tripie...❤️😀 Tym razem bylismy uzaleznieni od naszego kierowcy, a On taki bardziej Turysta, ze kursowanie od punktu do punktu, na chwilę spacerek, foteczki i nara 😀
W kazdym razie, po powrocie do Budapesztu wpadlismy na
Wzgorze Gellérta, by zlapac zachod slonca, o czym smieszkowalismyw naszym
pierwszym vlogu haha
Nastepnego dnia po poludniu uderzylismy do Tarpy, jakies
300km dalej od Budapesztu. Droga byla smieszkowa, bo Dani co chwilę zasypial za
kierownica, rozgladal sie na boki, bo np.zobaczyl wegierskie krowy haha(miałam
nawet foty haha, ale zniknely z mojego niezawodnego Huwei P9 lite) A po
lokalnej, cytrynowej coli pozniej w aucie prawie zwymiotowalam, osobiscie nie
polecam haha. Chociaz moze to ze mna jest cos nie tak, bo tutaj wszyscy to
lubią haha. C.D.N.
Komentarze
Prześlij komentarz