THE PLAN worked out in my crazy life 😱😀 Crazy trip na genialne Węgry! CZ.3.

Świat sie tutaj jakby zatrzymal, a właściwie to taki troche koniec swiata 😀 Z Tarpy do Ukrainy są już tylko 3-4km, ale mozna czuć się tu w 100% bezpiecznie. W wiosce spedzilismy 4 fantastyczne dni i na pewno wrócimy. Dla tych wspanialych ludzi, lokalnej zupy owocowej i chilli con carne made by Mama Daniego, cudnych zachodów słońca i po prostu takiego wiejskiego chillu z kawą przed domem, zdecydowanie warto 😀 Czas plynie tutaj powoli, mozna wziac na chwile oddech w węgierskim sloncu od szybkiego i dusznego miasta. Tarpa rzadzi sie swoimi prawami rowniez pogodowo,  kiedy byliśmy jeszcze w Budapeszcie, AccuWeather pokazywalo w kołko deszcz i burze, a potem w Tarpie zwiedzalam wszystkie wioskowe atrakcje z najlepszym wegierskim Przewodnikiem - Danim, ktory od najmłodszych lat wpada na chill out nad rzekę Cisa prawie kazdego lata.









W przeszłości rzeka Cisa czesto zalewala cala wioske, domy dosłownie tonęły. Ludzie tutaj często wspominają te wielkie powodzie z przed poprzednich lat, przyzwyczajeni sa do hard warunków, a mieszkaja w lepiankach z blota. Jednoczesnie czesto sie usmiechaja i innych traktuja z duza goscinnoscia i otwartoscia 🙂 Nie wszyscy Lokalsi z Tarpy są Węgrami, wielu z nich to Cyganie (o nich nie moge się wypowiedziec). Ja poznałam Węgrów, glownie rodzine Daniego, ale spacerujac pewnego popołudnia tez nowe Koleżanki, dwie, miłe starsze Panie plotkujace na lawce przed domem. Chetnie cyknely sobie ze mna fotke. To taki zwyczaj tutaj, ze ludzie siadaja przed domami i rozmawiaja ze sobą. W Tarpie dzieją się tez crazy rzeczy, krowy same wieczorem wracają do zagrody, takie grzeczne i madre są haha Zresztą w tej magicznej wiosce wszystko jest inne niz na co dzien. Tu wszyscy sie znaja i mijajac sie na ulicy zawsze mowia do siebie : "Szia" albo "Jo napot", czyli "Czesc", "Dzien dobry". Ludzie ufają sobie na wzajem do granic możliwości, nikt nie zamyka domu na klucz. Tarpa przypomniala mi bulgarska wioske, polozona w sercu gor, gdzie wyladowalysmy z kumpela we wrzesniu, a pisalam o tym tutaj: https://pakujeplecakijade.blogspot.com/2021/12/ja-i-moje-szalone-trampki-wyladowalismy.html. W poblizu Tarpy znajduje się wiecej podobnych wsi, bywaja jednak tez takie bardziej niebezpieczne, z reguły cyganskie, przypominajace raczej dziury zabite dechami z domami-slumsami. Wracajac do czasu spędzonego z lokalsami, bieskadujac wspolnie przy genialnym, lokalnym jedzeniu, każdy traktowal mnie, jak Przyjaciela, wręcz jakbym byla czescia tej spolecznosci. Fakt, ze nikt z Lokalsow nie znal ang, a ja po węgiersku potrafilam powiedzieć wlasciwie tylko "Szia" i "Köszönöm", czyli "Czesc" i "Dziękuję" (plus Dani nie ogarnial roli Tlumacza dla kilku osob jednocześnie haha), przestal miec znaczenie. Podczas tancowania przy węgierskich hitach z Sara i Anna - niezwykle utalentowanymi Artystkami, ktore pozniej namalowaly dla mnie obrazki ❤ (galeria tych dzieł sztuki w dodanych fotkach 😀)️ i reszta Rodziny Daniego, węgierski też okazal się zbedny. Zreszta uczylysmy sie go razem z Dziewczynkami i zwierzatkami - figurkami haha Żenua, bo Sara i Ana mialy wyzszy poziom jezykowy ode mnie haha Co do bariery jezykowej, to samo mowilam o  wspomnianej wcześniej wiosce w Bulgarii, opowiadajac o tamtejszej imprezie urodzinowej. Ten problem czesto przewija sie, postrzegany jako przeszkoda w podrozowaniu, ja widze tu bardziej wymowke. Szczegolnie w dobie 21 wieku w 2022 roku z milionem apek jezykowych i translatorami w telefonie. Zawsze sa tez koszulki z obrazkami ulatwiajacymi porozumiewanie sie w obcym jezyku haha

 





Jesli chodzi o stricte zwiedzanko fajnych miejscowek w Tarpie, polecam przede wszystkich cudne krajobrazy na ukrainskie gory i zachody słońca ze wzgorza Tarpai Nagyhegy, a konkretniej punktu widokowego - Kilátó terasz, otoczonego tysiącem, węgierskich winnic. Plażing nad Cisa z najlepsza na wiosce lokalna kuchnią w restauracji Calypso https://www.facebook.com/profile.php?id=100047959665806 i wiejskimi dyskotekami w przybrzeznych Disco też zawsze spoko haha Poza tym warto wbić pod Młyn Wodny. Super opcją jest wejście na drewniana wieżę, z znajdującą się w Kisar Kilátó, gdzie oniemieliśmy z wrażenia na widok lokalnego pola i ukraińskiej góry w oddali. Zamek Luby z placem zabaw i najlepsza w wiosce hustawka na wypasie haha, dokad wbilismy na nielegalu to hit dnia haha Tak w ogole, to kiedy podjechalismy pod zamek, Panowie Robotnicy remontujacy miejscowke, patrzyli sie na nas niczym na atrakcje turystyczna haha Cóż, pewnie bylam pierwsza Polka ktora dotarla do Kisar na zwiedzanko i stanela na tamtejszej ziemi haha Taka ze mnie Podróżniczka - Odkrywca haha 😀 










Później był jeszcze Eger. C.D.N.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

O tym, jak mój zakopcowy spontan trip zakończył się Śląskiem by night na "moto", crazy wędrówkami w Beskidach i odkryciem słowackiego raju

Plazingowanie w Kato, opijanie Życia 0% w kamperze z osobowki i kapiel w Dzibicach o wschodzie słońca, czyli crazy weekend na Śląsku i Zagłębiunieślask haha😀

ZAKOPCOWEGO SPONTAN TRIPA C.D.