Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2022

Taka kototerapia o wschodzie słońca tylko w Mysłowicach 😀 haha

Obraz
Ziomek Stefan 😀 Śląsk 💗😀

ŚLĄSK ❤️🙂 - tu aktualnie wyladowalam podczas mojego crazy Zakopcowego spontantripa

Obraz
Szczerze, to nie wiem, co napisac, co moge napisac, zeby...No wlasnie, dlaczego automatycznie, gdy dzieje sie fajnie, ja zaczynam bac sie, ze cos sie zj*bie? Przeciez zawsze tak BYŁO, przecież w bipolar life zawsze wszystko BYŁO na chwilę i chroniczne. No wlasnie, BYŁO. Pisząc ten post, zlapalam sie na tym slowie 🙂 Nie bede juz szalec z rzucaniem gornolotnych slow o cudownej anomalii i pokazywac calemu swiatu, ze sram szczęściem, najzwyczajniej boje sie tego robic (i nawet gdyby nie chodzilo o chwalenie sie tylko chec podzielenia radoscia i wykrzyczenii o tej radosci calemu swiatu). Szczescie lubi cisze - tak juz jest. Powiem po prostu - od soboty, odkad zaczela sie moja kolejna bipolar przerwa na Zycie ❤ ️ 😀 , jest serio fajnie, a czasem i bardziej niz fajnie 😀🙂 Upsss to za duzo powiedziane? Ale klamac kurcze tez nie chce i nie bede, nie popadajmy w absurdy, wrecz powiem kur*a wiecej, tak tez bywa czasem bardziej niz fajnie. BYWA, a NIE - było. BYWA w ciagu tych genialnych ponad...

No, to spakowałam plecak i jadę w zaje*istego spontantripa na drugi koniec PL w moje górki ❤️ 😀

Obraz
ZAKOPANE, widzimy się za kilka godzin ❤ ️ 😀 NARA Gdańsk - SRAŃSK haha 😀 Mountains are calling and I must go 🌄 🏞 ️  😀 Melinki w rowerowym zawsze na propsie haha 😀 , jednak zmieniłam lokal na all inc., bo potem kolezanki Podrozniczki z Kazahstanu wysiadly w Warszawce, towarzystwo sie zmienilo i wystraszylam sie dziwnych Patolów 😱😀 omg Bo świadoma hipomania? Wiem, że tak. Bo różowe okulary? Nie będę ściemniać, że nie. Ale przecież istnieje też jeszcze po prostu podroznicze szczęście ❤ ️ 😀 , a odkrywanie swiata w bipolar life może i jest czasem bardzo limitowane, ale wciąż mozliwe 🙂 Jak super jest móc ŻYĆ ❤ ️ 😀 Never say never! 🙂 YOLO 😀 #stopstygmatyzacji

Plazingowanie w Jelitkowie w pogoni za zachodem słońca, FETA Festival, picie zero za Życie, Gdańsk Srańsk by night haha, pop corn party do 4, czyli crazy wieczór aż do rana 😀

Obraz
To był crazy wieczór aż do rana 😀 haha Spontany najlepsze 😃 Plazingowanie w Jelitkowie w pogoni za zachodem słońca, FETA Festival, picie zero za Życie, Gdańsk Srańsk by night haha, pop corn party do 4 omg haha 😀 Muszę przyznać, że niby tak ciąglę jadę na ten Gdańsk i tworzę totalną antyreklamę mojemu rodzinnemu miastu haha, ale jednak tym razem zaskoczył mnie mocą atrakcji  😃  Tyle, że przecież nieważne gdzie, ważne z kim  😃 Jak fajnie jest móc odgruzowac sie z ruiny i ŻYĆ... ❤ ️ 😀 plus okazuje się, że wcale nie trzeba się naj*bać, żeby mieć dobrą, śmieszkową bibę aż do deszczowego "wschodu" słońca haha 😃

O tym, jak zniszczona zdobyciem Rysów, chillowałam w parku, a Dobry Człowiek podarował mi kapuśniak 😀 Cz.2.

Obraz
SIERPIEŃ, 2019 W sobotę budzik zadzwonił o 6 rano, ale oczywiście ja, nieznosząca pobudek skoro świt, przespałam jeszcze milion drzemek i w Palenicy wylądowałam ostatecznie ok. 9 😀 Moja kondycja nigdy nie powalała. Góry mają jednak w sobie coś tak magicznego, że dodają siły i za każdym razem, gdy powiem sobie, że zdobędę daną górę, to choćbym miała wczołgać się tam w dwukrotnie dłuższym czasie niż ogólnie przyjęty, to dotrę na ten szczyt. Taka ze mnie Wonder Woman haha 😀 Rysy też zdobyłam! 💗😀 i do dziś zastanawiam się, jak to się stało 😀 haha Z tym, że kiedy schodziłam ze szczytu w moim szalonym, żółwim tempie, jeszcze zanim dotarłam do Czarnego Stawu, kilka razy przeszedł mi przeszło mi przez myśl, by zanocować gdzieś na kamieniach. Oczywiście w życiu nie zrobiłabym czegoś takiego, po prostu w przypływie czarnej rozpaczy, jakieś głupie pomysły błąkały się w mojej głowie 😀 haha W każdym razie, tak mega ślimaczyłam się na szlaku, że co chwilę ktoś wyprzedzał mnie i wszyscy mieli z...

O tym, jak zniszczona zdobyciem Rysów, chillowałam w parku, a Dobry Człowiek podarował mi kapuśniak 😀 Cz.1.

Obraz
SIERPIEŃ, 2019 Tego dnia uderzyliśmy na crazy spontana do Zakopca. Naszym mega ambitnym celem było wejście na Rysy. Tyle, że integracja na Couchsurfingu u przesympatycznego hosta Michał Ciągwa , tak bardzo nam się przedłużyła, że rano, po właściwie 2 godzinach snu, nikt nie miał sił na zdobywanie najwyższego szczytu w PL. No, właśnie, tutaj pojawia się ważna kwestia, związana z CS. Zawsze powtarzam, że Couchsurfing to nie hostel za free. Nie wypada przyjść do czyjegoś domu, wziąć prysznic, położyć się spać i powiedzieć „nara”. Z hostami zazwyczaj spędzam wspólnie czas, idziemy na miasto pozwiedzać okolicę, coś zjeść, na piwo, albo gotujemy obiad/przygotowujemy kolację w domu, rozmawiamy o podróżach, życiu, naszych doświadczeniach itd. Napisałam „zazwyczaj”, bo zdarza się, że gospodarze sami nie mają akurat możliwości, by wspólnie pobiesiadować, a jednocześnie chcą wesprzeć zbłąkanego wędrowca dachem nad głową. Wówczas zapraszają daną osobę do swojego domu, ustalając wcześniej jasno war...